piątek, 26 sierpnia 2011

przetarty szlak

A gdyby palcem po mapie to mniej więcej było tak:
pociągiem, przecinkiem po japońsku, groszkiem warczącym, 
żukiem czasem, promem małym, mniejszym i bardzo dużym, 
kajakiem zatoczkiem i kajaczką błotniarką, pieszo trampkiem, 
łososiem na tarle, łódką jak dom i byle aeroplanem... 

Wieść się niesie, że nasz zielony Warczyburg okazał się 
jedynym dwusuwem, któremu udało się zarówno dojechać do 
Nessy jak i umknąć jej wdziękom i powrócić cało do domu. 
Widocznie szkockie syreny miewaja chrapke na dymek i 
male ram-pam-pam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz