wtorek, 18 października 2011

i że Cię nie opuszczę...

Zgodnie z planem. Groszkowy warczyburg odbity z niemieckiej ziemi w ostatniej chwili tuż tuż zanim 'życzliwa' karteczka za wycieraczką mogła przejść w czyn. Autorem karterki - wlasciciel polany, ktorą to sobie Groszek upodobal na kilkutygodniowy postój. A żeby stresu i tremy nie zbrakło, w drodze do domu załapał fuchę statysty na ślubnym przyjęciu. 


sobota, 15 października 2011

well, I'll see you

ze słabości do szorstkich dłoni przybrudzonych smarem z łożysk przedniego prawego koła


w podróży do cna przesiąkniętej...
jesiennie długim leniwie deszczowym wieczorem


piątek, 26 sierpnia 2011

przetarty szlak

A gdyby palcem po mapie to mniej więcej było tak:
pociągiem, przecinkiem po japońsku, groszkiem warczącym, 
żukiem czasem, promem małym, mniejszym i bardzo dużym, 
kajakiem zatoczkiem i kajaczką błotniarką, pieszo trampkiem, 
łososiem na tarle, łódką jak dom i byle aeroplanem... 

Wieść się niesie, że nasz zielony Warczyburg okazał się 
jedynym dwusuwem, któremu udało się zarówno dojechać do 
Nessy jak i umknąć jej wdziękom i powrócić cało do domu. 
Widocznie szkockie syreny miewaja chrapke na dymek i 
male ram-pam-pam.

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

przystanek przesiadkowy

Groszek Warczyburg -  na parkingu w północnoniemieckim miasteczku Hilegenhafen cierpliwe wypatruje naszego powrotu. Dość bezdusznie i nie bez wyrzutów sumienia, pozostawiliśmy go tam w pełni sprawnego, z rozgrzannym wakacyjnie silnikiem, a kajaki, które tak dzielnie wiózł przez ostatnie dwa tygodnie na swoim nadymającym się dachu, przenieślismy na naszego nowego Big Wigwam'a. Indianie mówią tak na swoje domy. Ciepłe, bezpieczne, szpiczaste. Z moim własnym ostatnim Indianinem.




Popłynęliśmy na północ.










Przyjdzie taki czas, kiedy odbijemy Zielonego Groszka z niemieckiej ziemi, jakkolwiek jest mu bliska. Male ram-pam-pam i znów będzie wypoczywać w swojej cichej jesiennej kawalerce w Bydgoszczy wśród znajomym walizek, bliskich puszek farb, troskliwych lin, życzliwych nart i zapomnianych skarbów. Zanim jednak - zajrzy jeszcze na wesele, w roli głównej - prawie, jesienią. Na trasie. A wszystko zostanie w rodzinie. Pracowity rok. 

groszek medialny

http://www.tvs.pl/35887,wystartowal_zlombol.html

Podobno dziewczyny lubią złom:
http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/432632,zlombol-2011-te-dziewczyny-kochaja-zlom-zdjecia,3,id,t,sg.html#galeria-material

wtorek, 9 sierpnia 2011

zamieszanie w oceanie

Isle of Mull, bezludna Staffa, potworny ocean, zabawne głuptaki, foki, latające łososie, koszmary... kajakowy challange zrealizowany

środa, 3 sierpnia 2011

follow the rabbit

Durness na krańcu świata

naughty by nature

Durness, Cape Wrath

groszki w plenerze

polowanie na Nessy

KantYna & Buszujacy nad jeziorem

oblezenie Dunkierki

Bartoszyce & Buszujacy nad kanalem

awarie

początki kapryśne - pod Lipskiem
awaryjna euforia

falstart

bydgoskie preparacje do filmu drogi

środa, 20 lipca 2011

tuż tuż a nóż się uda

To już za dni dwa! Do tego czasu zjeżdzamy z północy dalszej i bliższej gdzie się nasze globusy ostatnio na dłużej zatrzymały... do Bydgoszczy. Stamtąd w piątkowy wieczór ruszamy na Katowice. Dalej - niech się dzieje, co się dziać będzie. Tymczasem stan podgorączkowy. Nerw i świst i zgrzyt i chęć z kategorii niedopowstrzymania - wynajdowania dziesiątek spraw, które idą nie tak jak byłoby z pewnością lepiej, i że czasu za mało jakkolwiek wiele. Poproszę nową rzeczywistość - sztuk jedna - dostarczyć na piątek wieczór lub sobotę rano. To pilne. W paczce z pieczątką Jedźcie ostrożnie.

wtorek, 7 czerwca 2011

Poznajcie Groszka

Oto Groszek, główny bohater załogi "Buszujących..." w tegorocznym Złombolu 2011 Katowice - Loch Ness (Szkocja). Groszek pochodzi z rodziny Wartburgów zamieszkujących od dziesiątek lat bydgoską ziemię. Urodzony w 1984r., beztroskie dzieciństwo spędził na Kujawach gdzie powrócił po pełnych przygód studiach na Pomorzu. Nieustannie coś go jednak niosło i wodziło. Wciąż marzy o wielkiej karierze i dalekich podróżach. Jego hobby to sporty wodne oraz majsterkowanie. Ostatnio wykazuje skłonności do nadużywania napojów smarujących. 


Przygotowania rozpoczęto! 4.06.2011
Pierwsze przygotowania do dalekiej trasy w kierunku jeziora Loch Ness już za nami. Stan techniczny Groszka okazał się całkiem przyzwoity, w przeciwieństwie do stanu porządku w jego bagażniku. Groszek z dumą przebrnął przez lekarskie przeglądy by zapisać się do grona automobili zabytkowych. W nagrodę spędził długie leniwe przedpołudnie w krajobrazie starofordońsko-nadwiślańskim, kiedy to drapano go za uchem papierem ściernym, przeczyszczano cerę terpentyną, nakładano podkład tam, gdzie sytuacja stawała się nieznośnie wielowarstwowa z tendencją do odpadania. Podsumowując - Groszek co bądź wyszedł z tego nie bez szwanku bo niczym zielona krowa w brązowe łatki, ale za to jak prawdziwy mężczyzna: silny, sprawny i odważny.