piątek, 27 stycznia 2012

wtorek, 18 października 2011

i że Cię nie opuszczę...

Zgodnie z planem. Groszkowy warczyburg odbity z niemieckiej ziemi w ostatniej chwili tuż tuż zanim 'życzliwa' karteczka za wycieraczką mogła przejść w czyn. Autorem karterki - wlasciciel polany, ktorą to sobie Groszek upodobal na kilkutygodniowy postój. A żeby stresu i tremy nie zbrakło, w drodze do domu załapał fuchę statysty na ślubnym przyjęciu. 


sobota, 15 października 2011

well, I'll see you

ze słabości do szorstkich dłoni przybrudzonych smarem z łożysk przedniego prawego koła


w podróży do cna przesiąkniętej...
jesiennie długim leniwie deszczowym wieczorem


piątek, 26 sierpnia 2011

przetarty szlak

A gdyby palcem po mapie to mniej więcej było tak:
pociągiem, przecinkiem po japońsku, groszkiem warczącym, 
żukiem czasem, promem małym, mniejszym i bardzo dużym, 
kajakiem zatoczkiem i kajaczką błotniarką, pieszo trampkiem, 
łososiem na tarle, łódką jak dom i byle aeroplanem... 

Wieść się niesie, że nasz zielony Warczyburg okazał się 
jedynym dwusuwem, któremu udało się zarówno dojechać do 
Nessy jak i umknąć jej wdziękom i powrócić cało do domu. 
Widocznie szkockie syreny miewaja chrapke na dymek i 
male ram-pam-pam.

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

przystanek przesiadkowy

Groszek Warczyburg -  na parkingu w północnoniemieckim miasteczku Hilegenhafen cierpliwe wypatruje naszego powrotu. Dość bezdusznie i nie bez wyrzutów sumienia, pozostawiliśmy go tam w pełni sprawnego, z rozgrzannym wakacyjnie silnikiem, a kajaki, które tak dzielnie wiózł przez ostatnie dwa tygodnie na swoim nadymającym się dachu, przenieślismy na naszego nowego Big Wigwam'a. Indianie mówią tak na swoje domy. Ciepłe, bezpieczne, szpiczaste. Z moim własnym ostatnim Indianinem.




Popłynęliśmy na północ.










Przyjdzie taki czas, kiedy odbijemy Zielonego Groszka z niemieckiej ziemi, jakkolwiek jest mu bliska. Male ram-pam-pam i znów będzie wypoczywać w swojej cichej jesiennej kawalerce w Bydgoszczy wśród znajomym walizek, bliskich puszek farb, troskliwych lin, życzliwych nart i zapomnianych skarbów. Zanim jednak - zajrzy jeszcze na wesele, w roli głównej - prawie, jesienią. Na trasie. A wszystko zostanie w rodzinie. Pracowity rok. 

groszek medialny

http://www.tvs.pl/35887,wystartowal_zlombol.html

Podobno dziewczyny lubią złom:
http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/432632,zlombol-2011-te-dziewczyny-kochaja-zlom-zdjecia,3,id,t,sg.html#galeria-material